piątek, 5 września 2008

Wełtawa 2008


Po ciężkiej ośmiogodzinnej jeździe z "drobnymi pijaczkami", dojeżdżamy rano na camping w Vyssim Brodzie. Śniadanie z czeskiego piwa, drzemka kondycyjna i ruszamy na górę rzeki, gdzie niemiłosiernie długo czekamy w pełnym rynsztunku na piekącym słońcu na Dziadka Maciasa. Poza gdańską kabiną górny odcinek bez przygód, mimo niedyspozycji części ekipy.

Po weryfikacji umiejętności i kondycji psychofizycznej uczestników wyjazdu tylko część spływa dolny odcinek (poniżej jazu). Kierowca Cinek mimo braku snu dzielnie walczył (a potem nawet pływał), a jedyną skargę na niego i jego przyjaciela Roberta wniosła Koza. Skarga dotyczyła przenikliwego zapachu niewyspania jaki ci osobnicy roztaczali wokół siebie w lesie przy obnoszeniu Szkwiry. Poza tym bez grubszych akcji, ew można wspomnieć że Ciosanka zrobiła boofa przez odwój po kajaku Kornela...

Górę pływali: Cinek, Topik, Sosna, Capu, Ciosanka, Koza, Kornel, Walker, Besta, Drążek
Dół: Cinek, Topik, Sosna, Ciosanka, Koza, Kornel

Brak komentarzy: