sobota, 6 września 2008

Wełtawa 2008


Bardzo miłe pływanie w otoczeniu znajomych (z Polski było nas ponad 30 osób). Nareszcie poznałem całą rzekę :) Pańszczyzna została odrobiona za odwojem na bystrzu poniżej jazu (tzw zjeżdżalni) - kabinowałem się przez to że eskimoska funkcjonowała niefajnie :/ Po chwilowej spinie i utracie wiary w moją eskimoskę, wziąwszy się w garść postanowiłem spłynąć schody. Udało się utrzymać na zaplanowanej drodze płynięcia, ale z lekką nutką pikanterii: po zalogowaniu i wywiosłowaniu się tyłem z jednego odwoju, w kolejny prożek wpadłem bokiem, po czym sprawną nawykową eskimoską odbudowałem wiarę w siebie. Poza mną przygody miała Koza, która na Szkwirze zerwała paznokieć.

Po spłynięciu część ekipy postanowiła płynąć drugi raz górę (ja i Mielec) a część dół (Topik, Sosna, Kornel). Sosna mimo wybrania warszawskiej drogi płynięcia największego odwoju na schodach zalogował się weń na dłuższą chwilę.

Pływali: Capu, Mielec, Topik, Koza, Sosna, Ciosanka, Cinek, Kornel, Walker, Bestia, Drążek

Brak komentarzy: