poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Alpy 2008 Kaiserklamm



KAISERKLAMM:
stan wody: niższy niż wczoraj
Bardzo niska woda, z relacji płynących bardzo przyjemne WW IV. Sosna (mimo zaobserwowanej z góry ciężkiej walki i całowania kamienia) i Kornel schodzą z wody z wielkimi bananami na twarzy. Reszta ekipy ograniczyła się do asekuracji aparatami i kamerą, ale w razie potrzeby byliśmy gotowi spuścić się ;) do kanionu.
Pływali: Sosna, Kornel

Po pływaniu twardzieli chcieliśmy sobie wszyscy popływać, pojechaliśmy więc nad Sill. Górny uznaliśmy że dupa. Środkowy (poniżej Matrei) zapowiadał się fajnie, ale mili panowie z elektrowni powiedzieli że wody nie ma, bo zabrali... Pegel informujący nas o fajnym MW znajduje się (sic!) powyżej elektrowni :/ Panowie polecali nam Gschnitzbach, ale po konsultacji z DKV uznaliśmy że to zbyt trudne, po czym polecili Obernberge. W drodze na rzekę uznaliśmy że na 5km odcinek, 1,5km przenoski to przesada i pojechaliśmy eksplorować inne okoliczne rzeki. Po stwierdzeniu że Valserbach i Ruetzbach to nudne kanały uciekamy z tej okolicy do doliny Pitzbachu, gdzie oglądamy rzekę i nastrajamy się pozytywnie na jutro. Być może trzeba było być konsekwentnym i zbadać dolny Sill, ale jako że nie było szans na wodę... Ciężki dzień rozładowywały tylko głupawki w Hondiczce i piękne widoki, które podziwialiśmy dzięki Wandzi (nasz GPS), która do każdej doliny nas wprowadzała jedną stroną (zwykle serpentynami po wsiach położonych wysoko na zboczach) a wyprowadzała drugą. Trzeba było mieć mocną psychę.
Na pocieszenie wieczorem znaleźliśmy bardzo fajny nocleg z łazienką i poznaiśmy nowego przyjaciela: Wódkojada!

Brak komentarzy: