czwartek, 8 stycznia 2009

Sylwester

W przesympatycznym gronie spędziliśmy Sylwestra w Obidzy w Beskidzie Sądeckim. Impreza była tematyczna - każdy miał się przebrać za swojego ulubionego drinka, jednak niektórzy nie do końca wstrzelili się w temat, stąd na imprezie człowiek-alkomat i kobieta-denaturat (komiks o ich przygodach wkrótce ukaże się w kioskach).

W kolejnych dniach bawiliśmy się na świeżym powietrzu zjeżdżając z różnych stoków na czeskich miednicach. Zabawa była przednia, niestety udało nam się rozwalić oba urządzenia zjazdowe, bo śniegu było na tyle mało że wyślizgane trasy w końcu ocierały się o kamienie. Mistrzem sneznego taner'a został Topuś, mistrz miednicowego free-ride'u.

Wieczorami w domku za to oddawaliśmy się rozrywkom intelektualnym (ku niezadowoleniu dziewczyn) - grze w brydża i rozmowach o polityce :P Przyśpiewką wyjazdu zostały wariacje na temat melodii "Jest już za późno, nie jest za późno":
- Paracetamol, Capa-retamol
- Nie złość się na mnie, złość się nie na mnie
- i wiele innych...

1 komentarz:

rodi pisze...

umieram :D:D:D:D "nie złość się na mnie, złość się nie na mnie" :D:D:D:D:D